Logo Psychia

O aplikacji

Nasze pakiety

Blog & Poradniki

Firma

Zaloguj się

Rozmowy bez czekania

AI, które naprawdę słucha

Wsparcie 24/7

Rozmowy bez czekania

AI, które naprawdę słucha

Wsparcie 24/7

Pomoc, gdy jej potrzebujesz

Logo Psychia

Zaloguj się

Menu

Logo Psychia

Menu

Logo Psychia

O aplikacji

Nasze pakiety

Blog & Poradniki

Firma

Zaloguj się

Rozmowy bez czekania

AI, które naprawdę słucha

Wsparcie 24/7

Rozmowy bez czekania

AI, które naprawdę słucha

Wsparcie 24/7

Pomoc, gdy jej potrzebujesz

Czy naprawdę ich lubisz, czy tylko nie chcesz, żeby cię nie lubili? - O lęku przed odrzuceniem

Ekspert Karolina

7 listopada 2025

5 min czytania

znudzony balon który ma kreatywne myśli
znudzony balon który ma kreatywne myśli
znudzony balon który ma kreatywne myśli
znudzony balon który ma kreatywne myśli

Człowiek jest istotą społeczną – to truizm, który jednak zaskakująco często tłumaczy nasze codzienne wybory. Zgadzamy się, choć wcale nie chcemy. Uśmiechamy się, chociaż coś nas boli. Odpowiadamy „jasne, nie ma sprawy”, kiedy w środku czujemy opór. Zdarza się, że nawet śmiejemy się z żartu, który nas uraził, tylko po to, by nikt nie uznał nas za „zbyt wrażliwych”. Dlaczego tak trudno nam powiedzieć „nie”? Psychologia coraz częściej spogląda w stronę jednego z najpotężniejszych ludzkich lęków – lęku przed odrzuceniem.


Cień społecznego mózgu

Badania z zakresu neuronauki społecznej pokazują, że odrzucenie aktywuje w mózgu te same obszary, które reagują na ból fizyczny. W dosłownym sensie „odrzucenie boli”. To nie tylko metafora – eksperymenty z wykorzystaniem neuroobrazowania wykazały, że gdy uczestnicy byli wykluczani z prostych gier społecznych, aktywowała się u nich kora przednia zakrętu obręczy, czyli obszar odpowiedzialny za doświadczanie bólu.

W przeszłości ten mechanizm pełnił funkcję ochronną. Przynależność do grupy była gwarancją bezpieczeństwa, więc mózg nauczył się traktować izolację jako zagrożenie życia. Współcześnie nie grozi nam już atak drapieżnika, ale nasz układ nerwowy reaguje tak, jakby odrzucenie wciąż oznaczało śmierć. Dlatego zrobimy niemal wszystko, by do tego nie dopuścić – nawet kosztem własnych granic.


Uprzejme maski i niewidzialne napięcie

Psychologowie zwracają uwagę, że żyjemy w kulturze, która wysoko ceni „bycie miłym”. W pracy warto być elastycznym, w relacjach – empatycznym, a w Internecie – pozytywnym. Trudne emocje i sprzeciw są często postrzegane jako niekomfortowe, a więc niewłaściwe. W rezultacie wielu ludzi nauczyło się ukrywać swoje prawdziwe reakcje, aby nie psuć atmosfery.

To, co z zewnątrz wygląda jak uprzejmość, wewnętrznie może przypominać napięcie, które z czasem przeradza się w frustrację. Lęk przed odrzuceniem nie zawsze jest dramatyczny – czasem to tylko drobny, cichy impuls, który powstrzymuje nas przed wyrażeniem siebie. „Nie powiem tego, bo wyjdę na dziwną.” „Nie odmówię, bo pomyślą, że jestem egoistą.” „Nie pokażę, że mi przykro, bo będą się ze mnie śmiać.”

Z badań wynika, że osoby z wysokim poziomem rejection sensitivity (wrażliwości na odrzucenie) często nadinterpretują zachowania innych. Neutralne spojrzenie może wydać się chłodne, krótka wiadomość – zdystansowana. Mózg, nauczony czujności, widzi zagrożenie tam, gdzie go nie ma. W efekcie powstaje błędne koło: im bardziej boimy się odrzucenia, tym częściej je „odczytujemy” – nawet wtedy, gdy nikt nas nie odrzuca.


Cisza, która kosztuje

Z czasem taka ostrożność zaczyna mieć swoją cenę. Tłumienie emocji wiąże się z obniżeniem samopoczucia, większym napięciem i poczuciem pustki. W dłuższej perspektywie prowadzi do zjawiska nazywanego „emocjonalnym wyczerpaniem” – stanu, w którym trudno już odróżnić, co naprawdę czujemy od tego, co powinniśmy czuć.

Niektóre badania wskazują, że lęk przed odrzuceniem ma też wymiar społeczny – jest silniejszy u osób wychowanych w środowiskach, gdzie akceptacja była warunkowa („będę cię lubić, jeśli…”). W takich przypadkach potrzeba bycia lubianym staje się strategią przetrwania emocjonalnego, a nie tylko towarzyską uprzejmością.


Być sobą czy być lubianym?

Wbrew pozorom te dwa cele nie muszą się wykluczać. Autentyczność nie polega na mówieniu wszystkiego, co się myśli, lecz na pozostawaniu w zgodzie ze sobą – nawet wtedy, gdy oznacza to, że ktoś nas nie zrozumie. Psychologia relacji pokazuje, że bliskość oparta na autentyczności jest stabilniejsza niż ta, która opiera się na nieustannym dopasowywaniu.
Niektórzy badacze sugerują wręcz, że „bycie lubianym” to uboczny efekt autentyczności. Ludzie instynktownie czują, kiedy ktoś jest spójny i prawdziwy, a to budzi zaufanie. Paradoksalnie więc, dopiero gdy przestajemy obsesyjnie starać się o akceptację, zyskujemy większą szansę na prawdziwe relacje.


Między potrzebą więzi a wolnością emocjonalną

Lęk przed odrzuceniem nie jest słabością – jest ludzkim mechanizmem, który miał nas chronić. Ale współczesne czasy wymagają nowego rodzaju odwagi: odwagi, by być sobą nawet wtedy, gdy to oznacza, że nie wszyscy będą nas lubić.
Bo może pytanie „czy naprawdę ich lubisz?” jest tylko pozornie o innych. W gruncie rzeczy dotyczy tego, czy lubimy siebie wystarczająco, by pozwolić sobie na prawdę w relacjach. Na bycie obecnym nie tylko tam, gdzie jest akceptacja, ale i tam, gdzie pojawia się ryzyko.

Może dopiero wtedy, gdy przestaniemy zabiegać o to, by nas nie odrzucano, zaczniemy naprawdę wybierać – ludzi, rozmowy i relacje, w których chcemy być.

Może Cię zainteresuje

Może Cię zainteresuje

© 2025 Psychia. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Ikonki Psychia

© 2025 Psychia. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Ikonki Psychia

© 2025 Psychia. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Ikonki Psychia

© 2025 Psychia. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Ikonki Psychia